Wzdłuż pęknięć historii
Po lekturze powieści Ulrike Edschmid czytelnik zawsze ma wrażenie, że bardzo dużo przeczytał, a tymczasem jej książki nie mają nawet dwustu stron. Wynika to z tego, że Edschmid pracuje z pustymi przestrzeniami, przez co w jej tekstach otwierają się dramaturgiczne szczeliny i pęknięcia. Między wersami, które trafiają do jej książek, tkwi życiowa siła, zaś podczas lektury luki automatycznie się wypełniają, pozostawiając wrażenie przeczytania obszernych książek.
Nie inaczej jest w przypadku jej aktualnego tekstu zatytułowanego „Ostatnia pacjentka”. Cienka, intensywna książka, która ma jedynie sto jedenaście stron. Biografia we fragmentach, próba zbliżenia do życia, być może także utrwalenia czegoś. W gęstej, przejrzystej prozie bez mowy niezależnej, przenikliwej, poruszającej i pozbawionej sentymentów.
Edschmid opowiada o młodej kobiecie z Luksemburga, która na początku lat 70. wprowadza się do mieszkania we Frankfurcie, stając się współlokatorką narratorki; między kobietami nawiązuje się przyjaźń. Także i później pozostają w kontakcie, gdy „ona”, jak nazywana jest bezimienna przyjaciółka, wyrusza w podróż dookoła świata, po czym osiada w Barcelonie i rozpoczyna pracę jako terapeutka traumy. Przez ponad czterdzieści lat piszą do siebie listy i odwiedzają się, aż do śmierci przyjaciółki.
Podobnie jak w swoich pozostałych książkach Ulrike Eschmid snuje opowieść wzdłuż biegu i pęknięć historii. W tle wybrzmiewa echo wydarzeń politycznych, niczym w rezonującej przestrzeni, na której autorka opiera swoje historie. I tak jej powieść „Ein Mann, der fällt“ („Mężczyzna, który spada”) z 2017 r. wprawdzie traktuje przede wszystkim o paraliżu jej partnera po upadku z drabiny i o spowolnieniu codzienności, ale jednocześnie jest portretem Berlina Zachodniego i zmian, jakie dokonują się w nim od lat 80., obserwowanych z okna narożnego domu w Charlottenburgu.
W „Ostatniej pacjentce” co jakiś czas pojawiają się sygnały wskazujące na mocno upolitycznione środowisko, którego częścią przez jakiś czas była autorka. Już w drugim rozdziale czytamy: „Gdy którejś nocy do naszego mieszkania wpada policja, stoi w kwiecistej dziecięcej pidżamie z flaneli przed uzbrojonymi funkcjonariuszami”, „z rozłożonymi ramionami w drzwiach dziecięcego pokoju, w którym spał mój syn”.
W wielu swoich książkach Edschmid podejmuje temat ruchów studenckich, upolitycznienia i radykalizacji, np. w powieści „Frau mit Waffe. Zwei Geschichten aus terroristischen Zeiten“ („Żona z bronią. Dwie historie z czasów terrorystycznych”) z 1996 r., w której odtwarza losy aktywistek Astrid Proll i Kathariny de Fries. Albo w „Das Verschwinden des Philip S.“ („Zniknięcie Philipa S.”) z 2013 r., próbie zbliżenia do Philipa Saubera, który był przez pewien czas jej partnerem i który dołączył do grupy lewicowych ekstremistów „Ruch 2. Czerwca”, a w 1975 r. zginął w wyniku wymiany ognia z policją.
Biografie opowiadane przez Eschmid w jej książkach często jawią się jako przykłady pewnych postaw. Życie przyjaciółki pokolenie wstecz prawdopodobnie nie mogłoby tak wyglądać: bez małżeństwa, stałego związku, dzieci, przez długi czas bez zawodu, samotnie w podróży dookoła świata. Kobieta swoją historią reprezentuje całe pokolenie kobiet, które nagle mogą żyć inaczej.
Narratorka pozostaje w tle, pełni jedynie funkcję sprawozdawczą. Bierze do ręki listy przyjaciółki i opowiada o jej długiej podróży po Ameryce Południowej i USA. Bije z nich wewnętrzny bunt, melancholię i niepokój. Przyjaciółka gotuje się w środku, czuje ciężar przeszłości, oczekiwania rodziców. Coś pcha ją do przodu, podróżuje po Gwatemali, Hondurasie, Nikaragui, Brazylii, Kostaryce, Panamie, Kolumbii. Odważna kobieta, która jeździ sama autostopem, zostaje zgwałcona, jedzie dalej. Szuka wytchnienia u boku mężczyzn, ale związki rozpadają się, jeden po drugim.
W drugiej części książki przyjaciółka osiada, zostaje terapeutką. Jedną z jej pacjentek zostaje młoda kobieta z ciężką traumą, która nie chce mówić. Latami co tydzień przesiaduje u terapeutki w milczeniu. Terapeutka chce się jej pozbyć, za bardzo ciąży jej ołowiane milczenie, sama jest zmęczona, walczy z rakiem. Jednak w którymś momencie biografie kobiet zaczynają się tak bardzo ze sobą przenikać, że nie da się ich już rozdzielić. Pytanie, kto był terapeutką, a kto pacjentką, przestaje mieć znaczenie. Początkowo zawodowa zależność przemienia się w osobistą więź, w rodzinę.
Pisanie Ulrike Edschmid krąży wokół istotnych pytań: Co pozostaje z biografii, kto uwieczni najbardziej pozostające w pamięci historie, jeśli nie robimy tego sami? Czym jest udane życie, czym jest rodzina? Jak bardzo można zbliżyć się do drugiego człowieka? I jak odnaleźć język do opisania traumy? Cienka, ważna książka, która długo nie pozwala o sobie zapomnieć.
Przekład: Zofia Sucharska
Tekst: Anne-Dore Krohn
Anne-Dore Krohn jest dziennikarką literacką w radiu rbb (Rundfunk Berlin-Brandenburg). Od lat zasiada w licznych jury i regularnie prowadzi spotkania autorskie.