Tommie Goerz
Im Schnee
[W śniegu]
- Piper Verlag
- Monachium 2025
- ISBN 978-3-492-07348-6
- 176 Liczba stron
- kontakt do wydawnictwa
Ten tytuł jest objęty programem promocji przekładówna język polski w latach 2025-2027.
Dom koło toru
Scena otwierająca powieść Im Schnee to nieomal obraz namalowany na płótnie. Stary Max stoi przy oknie w swoim małym domku i patrzy na jabłonie w ogrodzie. Pada śnieg i bohater przygląda się spokojnemu, łagodnemu, przytłumionemu światowi. Wreszcie słyszy jakiś dźwięk. „W pewnej chwili w ciszy rozległ się głos żałobnego dzwonka, to delikatne bim-bim-bim z kościelnej sygnaturki. Niczym z bardzo, bardzo daleka. Z początku Max w ogóle go nie słyszał, ale gdy w końcu do niego dotarł, to było tak, jakby ten dźwięk przynależał do wszystkiego. Do padającego śniegu, do czapeczek na płocie, do tej tak spokojnej bieli. Jakby musiało tak być”. Umarł stary Schorsch, najlepszy przyjaciel Maksa, od czasów dzieciństwa. Nawet trochę więcej niż przyjaciel. Max nigdy się nie ożenił. Powściągliwy pisarz nie musi nic więcej dodawać, a i my jako czytelnicy niekoniecznie musimy więcej wiedzieć.
Wieś jest podzielona. Tommie Goerz nie używa pojęć takich jak „przemiany strukturalne” – obrazuje je. Jedną część wsi stanowi nowe osiedle, którego mieszkańcy żyją w całkowitej izolacji od miejscowych. Jedni i drudzy przebywają przede wszystkim wśród swoich. Dom Maxa nazywa się „Tor trzeci”, stoi bowiem blisko toru, z którego dawniej odjeżdżały transporty drewna. Od czasu do czasu wciąż przyjeżdża tu pociąg, „wypluwający” na peron jakiegoś turystę, kierowanego tęsknotą za sielskim światem, którego już nie ma. Piekarza ani rzeźnika też już nie ma.
Tak więc Schorsch nie żyje. A co robią starzy mieszkańcy wsi, kiedy któryś z nich umrze? Nocą siedzą razem, czuwają przy zmarłym i opowiadają sobie historie. Z tych historii powstaje coś na kształt kroniki wsi, przywołane zostają dawne niesnaski, ale też wyraźnie widać, na jakich zasadach funkcjonowało dawniej wiejskie życie. Autor – jak mówił w jednym z wywiadów – urodził się w połowie lat sześćdziesiątych w Erlangen, a w wieku dziesięciu lat przeniósł wraz z rodzicami na wieś. Przeprowadzka, jak twierdzi, była dla niego swoistym wyzwoleniem, od tej pory bowiem mógł się posługiwać dialektem. Goerz pozostaje bardzo blisko swoich postaci, ponieważ wie, co przeżywają. Żadna z nich nie zostaje wydana na pośmiewisko ani poddana krytyce.
Ton książki jest – nie można tego ująć inaczej – odpowiedni. To melancholijna opowieść, niepozbawiona jednak elementów humorystycznych. Tommie Goerz pisze pozbawionymi ozdobników i sentymentalizmu, klarownymi zdaniami i na niespełna dwustu stronach kreśli poglądową panoramę pewnej wspólnoty. Jednocześnie tworzy portret niezwykłego mężczyzny, który nie wie, że jest niezwykły, ponieważ zna niewiele więcej niż życie, które przeżył, i pejzaż, który go otaczał. Ma swoją wiedzę i swoje wspomnienia. I to w zupełności wystarczy na naprawdę cudowną powieść.
Przekład: Artur Kożuch

Tekst: Christoph Schröder
Christoph Schröder, urodzony w 1973 roku, mieszka i pracuje jako niezależny autor i krytyk we Frankfurcie nad Menem. Pisze m.in dla tygodnika „Die Zeit” oraz dla rozgłośni Deutschlandfunk i SWR Kultur.
Opis
O pięknie i trudzie prostego życia, o łasce przyjaźni i momencie utraty
Stary Max ma czasu pod dostatkiem. Wieś za oknem leży przykryta kołdrą śniegu. Nagle ciszę rozdziera dźwięk żałobnego dzwonka. Umarł Schorsch, który był dla Maksa kimś znacznie więcej niż zwykłym przyjacielem – przez całe życie. Wieczorem Max udaje się na czuwanie przy zwłokach. Na miejscu spotykają się starzy mieszkańcy, by wspominać zmarłego oraz dawne czasy. Przez całą noc opowiadają o radościach towarzyszących pracy przy żniwach, o wieczorach spędzanych w gospodzie, o skromnym szczęściu. I o Schorschu. Ale mówią też o zaściankowości i panującym we wsi lodowatym milczeniu. Max wraca do domu dopiero o świcie. W świetle nowego dnia wie już, że to, co minęło, nigdy nie wróci. Pozostaną jedynie wspomnienia o dawnym życiu, dopóki on sam będzie tutaj…
(Tekst: Piper Verlag)