Kathrin Bach Lebensversicherung
[Ubezpieczenie na życie]

Okładka książki Ubezpieczenie na życie

Opis

Voland & Quist Verlag
Drezno i Berlin 2025
ISBN 978-3-942-37572-6
240 Liczba stron
kontakt do wydawnictwa

Program promocji przekładów
Ten tytuł jest objęty programem promocji przekładów na język polski w latach 2025-2027.

Niemiecki lęk

Niepewna jest egzystencja pisarza. A jednocześnie niektóre powieściowe postacie – niejako w ramach kompensacji – pracują w branży ubezpieczeń: jak Nathan Glass, przedstawiciel ubezpieczeniowy na wczesnej emeryturze w powieści Paula Austera „Szaleństwa Brooklynu” czy Hugo Weinschenk, dyrektor miejskiego Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia w „Buddenbrookach” Tomasza Manna. W powieści Kathrin Bach „Ubezpieczenie na życie” narratorka przedstawia się jako dobra klientka branży ubezpieczeniowej – kobieta po trzydziestce, która zabezpiecza swój byt niczym więzienie o zaostrzonym rygorze.

„Mam wszystkie ubezpieczenia. Od odpowiedzialności cywilnej, ubezpieczenie mieszkania, dodatkowe prywatne ubezpieczenie zdrowotne z dostępem do ordynatora i dwuosobowej sali w szpitalu, ubezpieczenie od niezdolności do pracy oraz podróżne i od wypadków, dodatkowe ubezpieczenie stomatologiczne, dobrowolne ubezpieczenie od utraty pracy i polisę na życie.“

Pełna lęku, ale jednocześnie badająca swój strach narratorka pochodzi z heskiej rodziny ubezpieczycieli. Już jej dziadkowie pracowali w tej branży. Ojciec awansował nawet na stanowisko głównego inspektora we wsi swojego teścia.

Akcja napisanego z werwą tekstu Kathrin Bach toczy się między uporządkowaną przestrzenią publiczną a raczej chaotycznym życiem rodzinnym. To nie jest typowa powieść, to raczej zapis rozmów z sesji terapeutycznej – na którą narratorka będzie chodzić w trakcie studiów, aby wyleczyć liczne fobie. „Boję się jeść obiad gdzie indziej niż w domu lub u babci F czy babci G. Boję się, że będę musiała zjeść coś u koleżanki. Że nie będzie mi smakowało to, co przygotuje jej mama, tak jak to, co robi moja. Że nie będę miała apetytu lub że nie będę wystarczająco głodna. Boję się czucia sytości po jedzeniu. Ono jest okropne. Ale jeszcze gorsze są mdłości.“

Tytuły rozdziałów, z których część składa się tylko z jednego lub dwóch zdań, sprawiają wrażenie odpowiedzi na pytania zadawane w gabinetach psychoterapeutów, np.: „Jak wygląda wieś, w której dorastałam”, „Skąd pochodzą moi rodzice” lub „Dlaczego mój tato zawsze ma przy sobie potencjalne narzędzie zbrodni”.

Rozwijające się powoli zaburzenia lękowe są tylko częściowo uzasadnione traumatycznymi przeżyciami, można je raczej wyjaśnić zawodem wykonywanym w tej pokazanej jako dziwaczna rodzinie, która potrafi doskonale czerpać korzyści z „niemieckiego lęku”. Możliwość wystąpienia rozmaitych zdarzeń przenika dzieciństwo i młodość narratorki. Nawet w niedziele w obecności córki rodzice prowadzą rozmowy o sprzedaży. Codziennie rejestrują wszystkie szkody, wypadki, włamania, pożary oraz zgony we wsi i zajmują się wypłatą odszkodowań. „Kiedy ktoś upadnie i trafia do szpitala ze złamaną nogą, mama jedzie tam z bukietem kwiatów i zadaje pytania dotyczące przebiegu wypadku. Kiedy ktoś umrze, mama tam jedzie i przysłuchuje się jego bliskim. Rodzice chodzą na wszystkie pogrzeby swoich klientów. Czasami przynoszą mi nawet rogalika”.

Ta książka stanowi, niczym patchwork, kolaż złożony ze wspomnień z dzieciństwa, kronik rodzinnych, tekstów specjalistycznych i popularnonaukowych z zakresu branży ubezpieczeniowej oraz protokołów rozmów. Zawartość neurotycznie skomponowanej torby z zamkiem błyskawicznym – zawierającej krople MCP i syrop Vomex-A – obejmuje miniaturowe opisy przekąsek i cukrzycy ojca oraz listy najgorszych seriali telewizyjnych z lat dziewięćdziesiątych i początków dwudziestego pierwszego wieku.

Brzmi to dość chaotycznie, ale dzięki zręcznej kompozycji powstała spójna całość. Powtarzająca się formuła „jest / są” nadaje strukturę, jest namacalnym świadectwem. Tekst Kathrin Bach rozpoczyna się od trzech cytatów, które na różne sposoby nawiązują do tematu ubezpieczeń: pozornie banalnego stwierdzenia „Potrzeby ubezpieczeniowe może określić jedynie ktoś, kto wie, jakie istnieją ubezpieczenia” z poradnika Hansa Dietera Meyera, literackiego lamentu „Ach, co też wszystko mogłoby się wydarzyć” z niedokończonego opowiadania „Jama” napisanego w latach 1923/24 przez słynnego praskiego prawnika ubezpieczeniowego, Franza Kafkę oraz rozważania z powieści „Malina” Ingeborg Bachmann z 1971 roku, badającej wnętrze narratorki: „Musiałoby to być ubezpieczenie nie z tego świata”.

Powieść „Ubezpieczenie na życie” jest wzorowana na „Malinie”. Oba teksty opowiadają historie związane z mentalnością: z jednej strony na przykładzie doświadczeń przemocy, z drugiej poprzez groteskowe sceny z życia społecznego. Czasami zmieniają się rodzaje tekstów, powaga odzwierciedla się w komizmie, a tragizm jest dowodem absurdu egzystencji.

„Tato wyciąga w moją stronę prawą pięść.
– Czym ona pachnie?
– Szpitalem.
Kiwa głową i wyciąga w moją stronę lewą.
– A ta czym pachnie?
– Cmentarzem.
Kiwa głową i się uśmiecha.
– Brawo, Jupp.
Tato nazywa mnie Jupp.
Mam sześć lat i nie wiem, dlaczego tak jest.”


Ta powieść-kolaż jest jednocześnie studium społecznym, sceną myśli, psychoanalizą, slapstickiem i memento mori. „Ubezpieczenie na życie” wydaje się bardziej nasycone rzeczywistością niż „Gips”, minimalistyczny tomik poezji Kathrin Bach z 2024 roku, który wprawdzie także bada kruchość ludzkiej egzystencji za pomocą alegorii, ale na bardziej abstrakcyjnym, onirycznym poziomie.

Po lekturze tego lakonicznego debiutu siłą rzeczy czujemy się niedoubezpieczeni – lecz również niesamowicie rozbawieni przez Kathrin Bach i jej narratorkę, która na końcu nadal się boi, bo wie, że wszyscy możemy odejść w każdej chwili, a każdy samochód może się rozbić. Terapia behawioralna narratorki przynosi jednak trwałe efekty. Powieść Ingeborg Bachmann „Malina” kończy się zniknięciem narratorki. Natomiast „Ubezpieczenie na życie” Kathrin Bach zamyka pocieszające stwierdzenie, że wprawdzie każdy umrze, „ jednak wcześniej trochę pożyjemy” – i możemy czytać.

Przekład: Ewa Mikulska-Frindo

Tekst: Jan Drees

Jan Drees jest zajmującym się literaturą dziennikarzem niemieckiego radia i moderatorem programu „Büchermarkt”. Należy do zespołu krytyków w „Kulturzeit” emitowanym przez telewizję 3sat, członkiem różnych jury, a także autorem powieści i książek z literatury faktu takich jak „Staring at the Sun“ (2000), „Letzte Tage, jetzt“ (2011) „Sandbergs Liebe“ (2019) i „Literatur der Krise: Das Novellen-Werk von Hartmut Lange“ (2022). Do tego prowadzi bloga lesenmitlinks.de.